Mój pierwszy Jarmark Świąteczny

Znów przyszedł ten czas, że przestawiliśmy zegarki na czas zimowy. Jeszcze cieszymy się z jesiennego słońca, złotych i czerwonych liści dzikiego wina. W południe nawet bywa dość ciepło, ale zimny wiatr nie pozwala zapomnieć o nieuchronnie zbliżającej się zimie. Rano coraz ciemniej, a i tak trzeba wstawać. Wieczorami szybko zapada zmrok, który przyspiesza pod szarymi chmurami deszczowymi.

Już wiele takich jesieni i zim za mną, i zawsze przychodzą do mnie z melancholią, którą próbuję rozgonić ….

Pamiętam, jak pierwszy raz zobaczyłam miasto udekorowane świątecznie. Nie byłam już dzieckiem, to nie była dziecięca magia. Gdzieś jeszcze w latach 90-tych wyjechałam na delegację służbową do Wiednia. Podróż w warunkach zimowych, rozmowy, stres. Nie było łatwo. Ale do końca życia nie zapomnę wieczornego Wiednia, lekko oprószonego śniegiem – świątecznego oświetlenia ulic, ferii kolorów, dekoracji – innych na każdej ulicy. Nasza droga prowadziła przez Ring, więc oczywiście koło Ratusza i jakimś cudem udało się nam znaleźć miejsce parkingowe i godzinę spędzić na Jarmarku Świątecznym.

Nigdy nie zapomnę tego widoku … Brama witająca na Jarmarku, kramy, oświetlenie, wielka i kolorowa choinka … Wielkie drzewa przed Ratuszem bajkowo udekorowane lampionami – wielkimi czerwonymi sercami, konikami na biegunach czy chińskimi lampami…. Aha, i lodowisko … Spełnienie wszelkich dziecięcych (i nie tylko) marzeń. W tle delikatna świąteczna muzyka, zapachy z budek z pieczonymi ziemniakami i grzanym winem, sprzedawanym w specjalnych „ratuszowych” kubkach. Nieskończona ilość straganów z dekoracjami choinkowymi, lampionami, zabawkami, słodyczami… Nie wiedziałam wtedy jeszcze, że tak też może wyglądać ten wtedy jeszcze bardzo szary, przedświąteczny polski czas.

I chyba właśnie z powodu tej magii, jakiej udało mi się doświadczyć wiele lat temu zimowe wyjazdy na Jarmarki oraz wizyta na najbliższym mi krakowskim rynku są co roku wydarzeniem, dla którego czekam na ostatnie tygodnie roku. Nawet jeśli jest zimno i w zasadzie szaro. Trzeba tylko poczekać do zmroku, a magia przyjdzie sama. I dlatego  – po ubiegłorocznej wyprawie do Wiednia – teraz  zapraszam Państwa do Berlina, Brna i Ołomuńca. Będzie przepięknie, wierzę że te świąteczne perełki oczarują Was tak jak mnie😊

 

 

0 komentarzy

Wyślij komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Telefon

+48 696 068 986

Email

info@easy-travel.pl